Dojazdowo, na początku lekki ból kolana, zapewne po wczoraj. Po rozgrzaniu nic, zobaczymy później. Co ciekawe ostatnio kolana bolą w innym miejscu. Nie wiem w sumie czy to dobrze czy źle ;/
Trochę kolano rano bolało ale zdecydowałem sie pojechać. W końcu tylko po mieście, więc nie powinno być źle. Na rowerze, bez zarzutu, zobaczymy co potem.
Ot tak dojazdowo, pozałatwiać różne sprawy. Jedna z nich było kupno dętki. Kupiłem dwie na zapas. Oczywiście zapomniałem, że mam wysoką obręcz i kupiłem bez przedłużanego wentyla -.-
Kolano lekko pobolewa ale bez tragedii, zobaczymy co będzie jutro.
Dojazdy do OSów podczas wolontariatu przy ET Brenna. Odległości szacowane na podstawie google maps, gdyż na cudzym rowerze nie miałem licznika a inteligentnie zapomniałem na początku włączyć endomondo (które i tak nieźle przekłamuje ;P)
Mimo niezłych podjazdów jak na moje obecne możliwości kolano zaczęło boleć dopiero na drugi dzień i bolało tylko parę godzin, więc nie jest źle.
Przez zielony na tą taką górkę co to jest nawet na google maps zaznaczona jako punkt graniczny PKWŁ. Zjazd Żółwiową - Szpacza Góra i popisowe OTB podczas zjazdu z tejże...
Kolana zabolały dwa razy. Przy starcie z domu i przy starcie po chwili wylegiwania na półmetku. Ewidentnie kwestia rozgrzania, choć trzeba przyznać też, że dziś uważałem na biegi coby nie szarżować. Po powrocie kolana nie bolą. Tzn. tak cały czas jak zwykle, bo dwa razy jak usiadłem to myślałem, że mi lewe odpadnie. Na dodatek ból w innym miejscu niż zwykle. Rzecz warta zwrócenia uwagi.
Łagiewniki plus kawałeczek zielonego szlaku. Skrócony powrót z powodu bólu kolana w okolicach 9-10 kilometra. Ja pojechałem się rozjeździć po prawie dwutygodniowej przerwie a ojciec, który ze mną pojechał, po zimowej przerwie. Po powrocie na jak na razie bólu brak.