Planowa wyprawa na Jagody (nawet Elmo kask w końcu wziął) która zakończyła się po mniej wiecej kilometrze w głąb Arturówka. Elmowi zdechła tylna piasta i potem sie włóczyliśmy do Kacpra na serwis i po kolejny rower do Sandry.
Jw. Znowu lekki ból kolana pod koniec. Muszę mniej cisnąć od początku zdaje się. Zresztą dzień restu tez sie przyda bo kondycyjnie nędznie to wyglądało.
Znakowanie trasy przed zawodami. Liczyłem po trackach i google maps, bo niestety zapomniałem wyłączyć Endomondo gdy wsiadaliśmy do auta xP Brak bólu w kolanach mimo najcięższych zjazdów w moim życiu.
Tym razem bez bólu kolana!! Traska dość nużącą choć o takich godzinach jak jadę na rehabilitacje to przynajmniej się można pościgać z ludźmi wracającymi z pracy. Przynajmniej na tyle na ile pozwala kolano bo miejscami trzeba odpuścić. W piatek to dopiero będą zasuwać ludzie na chate ;D