Wpisy archiwalne w kategorii

HT

Dystans całkowity:910.94 km (w terenie 336.80 km; 36.97%)
Czas w ruchu:51:19
Średnia prędkość:15.51 km/h
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:17.86 km i 1h 05m
Więcej statystyk

Do warsztatu i na pomnik z Elmem

Czwartek, 23 maja 2013 · Komentarze(3)
W porównaniu do licznika, Endomodo wydłużyło mi tą wycieczkę o jakieś 30 minut i skróciło dwukrotnie ;] widać na pomniku robiliśmy za małe kółka żeby nam łapała satelita dobrze.

Pierwszy test ochronek na kolana (tzn w nic nie przychrzaniłem tylko sobie jeździłem dłużej). W sumie miałem je na nogach ponad 8h. Dało radę, żadnych obtarć itd. choć pod koniec mnie już piły straszliwie.

Same kolana ok, po ostatnim ET jestem rad, że praktycznie nie bolały przez ostatnie dni i na/po rowerze również się nie odezwały.

Z Elmem na Uskoku

Środa, 8 maja 2013 · Komentarze(2)
Kolejna lightowa wycieczka do Arturówka. Pojechalismy z Elmem na w miarę sensowny zjazd i jak się dowiedziałem, nazywa się to Uskok (mam nadzieję, że znowu nie pomyliłem z Urwiskiem ;P). Potem chwila odsapnięcia w parku z Wojakiem Radlerem (dowiedziałem się właśnie, że takie coś istnieje i jestem kontent ;D)

Z Elmem na Jagodach ;]

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
W końcu udało nam się dograć z Elmem i razem skoczyć do Łagiewnik. Pojechaliśmy w sumie prosto na hopy na Jagodach, gdzie, ujmując rzecz w skrócie i pomijając nieistotne szczegóły, poobijałem się strasznie. Przy okazji doświadczyłem chyba najwięcej wypychu na raz w życiu.

Wracając zahaczyliśmy o zamknięta część Świtezianki i Elmo w łaskawości swojej pokazał mi trochę podstaw techniki. Teraz tylko trenować do usranej śmierci i będzie dobrze.

Kolano nie boli, więc jestem dobrej myśli, tym bardziej, że każda kolejna wycieczka wychodzi dłuższa a kolano na razie nie odmawia ;]

Brus+dojazdy

Sobota, 27 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Dojazd na brus, szlajanie się tam, ognisko i powrót. Oprócz tego, ze świetna miejscówka na tym Brusie, to przypadkiem wyszedł najdłuższy wyjazd w tym sezonie. Kolano nie bolało co mnie bardzo pocieszyło (tzn. do rana, bo jak wtedy zaatakowało, to myślałem, że po schodach nie zejdę).

Łagiewniki znów

Środa, 24 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Znowu spacerowo po Łagienikach. Pojechałem lekko dalej bo mnie naszła ochota na zjazd z jakiejś górki dłuższej niż 2 metry...

Przy okazji wyglebiłem się na asfalcie próbując na zjeździe równocześnie hamować przodem i podrzucić tył. Bravo Wojciechu, bravo! Co ciekawe podczas zwykłej jazdy raczej się z rowerem nie rozstaję na rzecz gleby, to kiedy chce sprawdzić coś nowego mózg nie zawsze łapie połączenie.

Łagiewniki o zmierzchu

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Niedziela 19:15 wróciłem do domu. Ostatnie chwile słońca ale uznałem, ze nie ma przebacz i na rower trzeba wsiadać, szczególnie, że jutro nie ma czasu. W okolicach ósmego kilometra zaczęło boleć kolano ale po około 500 metrach zdążyło przejść na szczęście. Nie wiem czy kwestia lekkiego przyszarżowania na początku czy sporych wstrząsów między 7 a 8 kilometrem. Kwestia godna zbadania na kolejnych wypadach.