Pierwszy i od razu z długą przerwą bo se łapę zepsułem >.< Na Stumpim takie Jagodowe zjazdy i mniejsze hopki (bo tylko takie robię) to po prostu bajka ;] Nawet pokusiłem sie o jedną większą hopę i byłem wielce zadowolony rezultatem. Tylko potem na tego dropa mnie podkusiło i chyba se wywaliłem bark ze stawu...
Kolana całe, nie bolały ani podczas jazdy ani po upadku.
Szybki wypad na Uskok sprawdzić jak się jeździ z takim zawieszeniem. Co tu dużo mówić, bajka ;] szkoda tylko, że na płaskim zdychałem, chyba się odzwyczaiłem od takiego rodzaju jazdy ;P
Kolejny wypad na Rudzką, przy okazji pierwszy test Nevegali ;] sprawiły sie ładnie, choć nie wiem jak na takim śniegu/śliskim by się sprawdziły wcześniejsze opony. Hopa może nie idzie lepiej ale na pewno czuje się na niej o wiele pewniej, czyli w sumie cel osiągnięty ;] Kolano zabolało tylko lekko tak w połowie powrotu czyli też niezgorzej, potem wieczorem nie bolało.
Pierwszy raz w tych zakątkach zaprowadzony przez Aśkę ;] W sumie fajny rejon sporo hop, ale zupełnie innego typu niż w Łagiewnikach, trzeba będzie popracować bo ewidentnie nie idą ;P
Kolano w jak najlepszym porządku, wiec w sumie wszystko na plus ;]
Z Aśką jako przewodnikiem. Spokojna jazda bo obydwoje coś narzekamy ostatnio na kolana. W sumie ścieżki znane ale w końcu wiem gdzie są tajemnicze "podjazdy na żółtym" ;P kolano bolało między 1/2 a 3/4 wycieczki, oprócz tego to w miare spokój, póki co, w domu też jest nieźle.
A Aśka mała pętelka po Łagiewnikach po dłuższej przerwie. W drodze powrotnej ból lewego kolana, trochę mnie zaskoczył po takim dystansie. Nie wiem czy kwestia tak dużej przerwy czy moje kolana odczuwają jeszcze trudy hop z września/października.