Dom->babcia->weterynarz (Bez roweru ale z psem. Niestety za małym, żeby jechać na nim)->babcia->Rehabilitacja->dom.
Troszkę kropiło ale bez większych załamań pogodowych. Wyszła niezgorsza średnia jak na moje obecne możliwości i kolano nie bolało (lekko czułem jak docisnąłem pod górę pod koniec), tak więc wypad na plus w sumie.
-------------
Następnego dnia wieczorem ból kolana, jednak nie taki plus ;]
Dojazdy na OSy w Zawoji, kolano zdychało jak nie wiem, więc niestety nie mogłem sie cieszyć za bardzo pożyczonym fullem, bo nawet na zjazdach musiałem siedzieć w siodle.
Jak w tytule. Brak bólu w kolanach ale pod koniec lekki ból łydki. Pierwszy raz od baaardzo dawna jeździłem 3 dni z rzędu, więc może lekkie przeciążenie. Nic to i tak miałem robić jakąś przerwę.
Dojazdowo, na początku lekki ból kolana, zapewne po wczoraj. Po rozgrzaniu nic, zobaczymy później. Co ciekawe ostatnio kolana bolą w innym miejscu. Nie wiem w sumie czy to dobrze czy źle ;/
Trochę kolano rano bolało ale zdecydowałem sie pojechać. W końcu tylko po mieście, więc nie powinno być źle. Na rowerze, bez zarzutu, zobaczymy co potem.
Ot tak dojazdowo, pozałatwiać różne sprawy. Jedna z nich było kupno dętki. Kupiłem dwie na zapas. Oczywiście zapomniałem, że mam wysoką obręcz i kupiłem bez przedłużanego wentyla -.-
Kolano lekko pobolewa ale bez tragedii, zobaczymy co będzie jutro.